niedziela, 7 sierpnia 2016

"Rzymskie zauroczenie" MARTIN ZOLLER









Liczba stron: 320
Gatunek: literatura piękna                                      
Rok wydania: 2014





 
"Martin we Włoszech zakochany jest od dawna. Gdy dostaje propozycję pracy w Rzymie, bez wahania pakuje walizkę i przeprowadza się do Wiecznego Miasta. Nocne spacery wąskimi uliczkami, poranne cappuccino w cieniu antycznych ruin, aromatyczne wino do kolacji... Martin ma tylko jeden problem- jest blondynem i wszędzie gdzie się pojawia, wzbudza zainteresowanie, zarówno kobiet, jak i . . . złodziei. 
Czy blondyn w Rzymie przetrwa serię nieoczekiwanych zdarzeń?"



 Martin pochodzi z Niemiec, a dokładniej z Monachium- miasta gdzie zawsze pada, jest zimno i ponuro. Kiedy jedna z południowoniemieckich gazet postanawia poszukać nowego korespondenta do Rzymu, zgłasza się i ku jego wielkiemu zaskoczeniu dostaje tą posadę. 
Oczywiście wszyscy z uśmiechem na ustach mu gratulują, ale on widzi że nie robią tego ze szczerego serca, to tylko pozory. Tak naprawdę każdy z jego przyjaciół aż kipi z zazdrości, także Uli- jego najwierniejsza przyjaciółka, której największym marzeniem było właśnie zamieszkanie w Rzymie. Bo któż wie więcej o tym miejscu niż Uli? 
Ale czy biondo odnajdzie się w Rzymie? 
Już  w kilka minut po dotarciu do Wiecznego Miasta został naciągnięty, oszukany przez rzekomego taksówkarza, później był zmuszony zapłacić aż pięć euro za kawę, tylko dlatego że pijąc ją usiadł. Niewiarygodne! 

 
"Po niecałych dwóch godzinach spędzonych w Rzymie musiałem zgodzić się z Amadeem, że z blond lokami rzucałem się  tu w oczy jak punkowiec z irokezem w niemieckiej strefie dla pieszych. . . "

Na szczęście gdzieś między tymi wydarzeniami poznaje niezwykle miłego człowieka, Dino- baristę z Papagallo. 
Również mieszkanie, które wynajął nie jest w stu procentach tym, czego oczekiwał. I pierwsza noc w jego nowej kwaterze nie była idealna. Niewygodne posłanie, ciągły hałas skuterów, a do tego jeszcze karetka pędząca na sygnale. Następnego dnia w lokalu u Dina spotyka piękną kobietą ze stacji, na której jeszcze wczoraj wysiadał. Okazuje się, że ma na imię Elisa, jest przewodniczką z biura Huber- Reisen, ale mało tego Dino jest jej wujem! Martin jest nią oczarowany, stwierdza że już teraz mógłby ją poprosić o rękę. 
Ale wróćmy do jego przygód. Tuż po wyjściu Elisy, o mało co nie dusi się cornetto z waniliowym kremem, wszyscy biorą go za Anglika, a kilka chwil później, kiedy wsiada do autobusu, jakiś typek kradnie mu portfel. Nie wspominając już o tym, że jako biondo jest w Rzymie traktowany niczym niezwykły okaz w zoo. Ale odkrywa też pozytywy Rzymu, między innymi piękną pogodę. 

"Odsunąłem nieco tkaninę i odetchnąłem z ulgą. Tak sobie wyobrażałem Włochy- bez deszczu! Przed moimi oczyma migały przesycone światłem pola, za którymi na łagodnych pagórkach majaczył cienisty las. Od czasu do czasu pojawiał się wąwóz z płynącą i zapewne szemrzącą cicho wodą, a w oddali, na wierzchołkach wzgórz- wioski świecące kolorem ochry. Do tego wczesne poranne słońce i błękitne niebo." 

Zacznę od tego, że "Rzymskie zauroczenie" czytało mi się bardzo ciężko, nie wiem co było tego powodem. Może styl autora, nie mam pojęcia. Aczkolwiek możecie mi wierzyć lub nie, ale spędziłam nad tą lekturą dobre trzy dni. 
Z początku myślałam, że jest powieść, kolejne romansidło. Po kilkudziesięciu stronach wpadło mi do głowy, że może jednak jest to jakiś pamiętnik autora, coś na kształt biografii. Ale nie! Jak sam autor pisze (w podziękowaniach) "Wiele opowieści w tej książce jest prawdziwych, niektóre jednak wymyśliłem na potrzeby narracji. Wszystkie historie mogły się zdarzyć na włoskich ulicach, w barach, domach lub rodzinach"
Książka dobrze okazuje zwyczaje Włochów, objaśnia gesty które stosują. Autor wplótł w dialogi sporo włoskich słówek, dzięki czemu akcje są niekiedy dość zabawne, również dla samego autora. Bardzo podobały mi się informacje jakie są przekazywane czytelnikowi na temat samych Włochów, jako ludzi. 
Właściwie nie bardzo wiem jak się do tej książki odnieść, nie umiem określić mojego stosunku do niej. Oczekiwałam czegoś zupełnie innego i może dlatego w niektórych momentach strasznie wiało nudą. Książka nie wzbudziła we mnie właściwie żadnych uczuć, ani pozytywnych ani negatywnych. Czy to dobrze? Raczej nie, to oznacza jedynie tyle, że jest nijaka. 
Mogę ją polecić osobom, które chcą się dowiedzieć czegoś o tej nacji. Dla mnie to była trochę strata czasu, coś na zasadzie " przeczytałam, ale za cholerę nic z tego nie pamiętam i mało mnie to obeszło". 




Moja ocena: 5/10 

Gdzie możecie ją zakupić:

Subiektywna 



Do następnego!

12 komentarzy:

  1. Bardzo nie lubię, jak książka nie wzbudza żadnych uczuć. Uważam ją wtedy za stratę czasu, dlatego odpuszczę sobie "Rzymskie zauroczenie" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We mnie nie wzbudziła, ale pamiętajmy, że to tylko moja opinia :)

      Usuń
  2. Widać, że autor troszkę zaprowadza czytelnika w kozi róg w kwestii rozpoznania, czy to biografia, pamiętnik...a tu takie zaskoczenie. Z miłą chcęcią przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się ciekawa :) Ale jak napisałaś, że jest nijaka i nic nie pamiętasz z niej, to rzeczywiście szkoda na nią czasu :) Aczkolwiek recenzja jest świetna ;)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ;)No niestety ta książka nie wywarła na mnie żadnych uczuć, ani tym bardziej wrażeń :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Eeee blondyn we Włoszech jakoś mnie nie bawi. na litość boską, przecież w Rzymie pląta się masa blondynów, rudych, zielonowłosych i innych kolorowogłowych ludzi, czemu więc ten typek miałby być jakiś szczególny? Mam nieodparte wrażenie, że to nie jest książka dla mnie ;<.
    Całusy Kochana ;*

    PS. Może skusisz się na konkurs, który organizuję? :P
    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też właśnie tego nie rozumiem, co w tym dziwnego? Zawsze warto spróbować, chociaż jeśli masz takie wrażenie to rzeczywiście lepiej nie tracić czasu. :*
      Co do konkursu to chętnie, choć jeszcze nigdy nic nie wygrałam ;D

      Usuń
    2. Zawsze musi być ten pierwszy raz ;P
      A nóż-widelec się uda:
      https://doinnego.blogspot.com/2016/08/moj-pierwszy-konkurs.html

      Wbijaj pyzo! :*

      Usuń
  5. Książka z ciężkim do czytania stylem? Podziękuję ;p
    Ale akcja umiejscowiona w Rzymie mnie ciekawi :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej ja miałam problem z czytaniem jej. :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Nie lubię czytać książek, po których ślad w moim umyśle nie zostaje, więc raczej sobie odpuszczę. :/ Sama okładka z góry wygląda jakby mówiła: "W moim środku jest romans!", ale skoro jest to biografia przemieszana z fikcją i do tego ciężko się czyta, to rzeczywiście nie jest to coś dla mnie.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Pozdrawiam serdecznie,
    Tysiąc Żyć Czytelnika

    OdpowiedzUsuń